KOLUMBIA
- Cartagena, Park Narodowy Tayrona i karnawał w Barranquilla (luty 2007)
- Dwutygodniowy, samotny treking w górach Sierra Nevada del Cocuy (marzec 2007)
- Obrazki z Bogoty, El Dorado Laguny Guatavita oraz Zorro w Villa de Leyva (kwiecień 2007)
- 1 maja w Bogocie, San Augustin i okolice Salento (kwiecień 2007)
DWUTYGODNIOWY, SAMOTNY TREKING W GÓRACH SIERRA NEVADA DEL COCUY (marzec 2007)
przeczytaj relację informacje mapa
Wszystkie drzwi i okna w
Cocuy są pomalowane jednakowo
Miasto zostało odebrane
partyzantom FARC zaledwie kilka lat temu
Wyruszam w góry. Pierwszego
dnia droga była łatwa a pogoda dopisywała
Po drodze spotkałem
Douglasa
i razem poszliśmy na górę Pan de Azucar 5120m
Bez większych problemów
stanęliśmy na szczycie
Kiedy schodziliśmy w dół (2 punkciki po lewej),
pewien Kolumbijczyk zrobił to zdjęcie i wysłał mi meilem
100 metrowa skała o nazwie
"Pulpit Diabła" w górach Sierra Nevada del Cocuy
Jedno z kilku jezior
(prawdopodobnie Laguna Cuadrada) po
drodze do Laguna de la Plaza.
Espelecja (hiszp. Frailejon)
to roślina charakterystyczna dla piętra roślinności zwanego paramo.
Laguna de la Plaza. Tablica
głosi, że jest uważana za najpiękniejsze jezioro w Ameryce Płd.
Okolice jeziora spodobały
mi się tak bardzo, że postanowiłem spędzić tam cały dzień
Nad jeziorem góruje Pan de
Azucar, który zdobyłem z Douglasem 2 dni wcześniej
Jeden z najpiękniejszych
widoków jaki miałem szczęście oglądać w całym życiu
Nadchodzą chmury, które co
jakiś czas przesłaniały widok Laguny
Poszedłem jeszcze wyżej.
Patrząc na północ, widać resztę głównego grzbietu
Celem dnia było wejście na
ten skalisty szczyt, najwyższy z grupy Cerros de la Plaza
W drodze powrotnej dla
odmiany poszedłem lodowcem. Nie miałem raków ale wydawał się płaski
Jeziorko do którego omal
nie wpadłem. Nie wiem czy bym stamtąd wyszedł
Las dorodnych espelecji.
Rosną 1cm na rok, więc te największe musiały mieć około 200 lat!
Flora gór Sierra Nevada del
Cocuy. Na wysokości 4000m jest dość uboga
Rośliny muszą sobie radzić
z typowymi na dużych wysokościach niskimi temperaturami i silnym wiatrem
Ta ćma była martwa kiedy ją
znalazłem
Przede mną długie zejście
do doliny. Kamienista ścieżka stawała się coraz mniej widoczna
To był już siódmy dzień w
górach. Ścieżka zupełnie zniknęła
Nadciągają chmury. Miałem
nadzieję, że pora deszczowa nie będzie się spieszyć
Rano mogłem się jeszcze
nacieszyć słoneczkiem i popatrzeć na potężne, skaliste góry
Chodzenie po takim terenie
jest bardzo męczące
Wchodzę do doliny Valle de
los Cojines, gdzie spadł pierwszy deszcz
Postanowiłem spędzić w
dolinie cały dzień i pochodzić po okolicy bez ekwipunku (został
w namiocie)
Krystalicznie czysta rzeka
w Valle de los Cojines
Cojines
to mech przypominający poduszki. Na tyle twardy że można po nim chodzić
Jedna z gór otaczających
Valle de los Cojines
Rozbiłem namiot na błocie
koło Laguny Avellanal
Rozpadało się na dobre więc
cierpliwie czekałem. Niestety, na próżno
Laguna de los Verdes. Po 9
dniach samotności zobaczyłem ludzi i wcale się nie ucieszyłem
Ostatni dzień. Strumienie
zamieniły się w rwące rzeki i musiałem je przejść na boso