GWATEMALA
PIRAMIDY
MAJÓW W TIKAL I FINCA TATIN NA RZECE DULCE
(wrzesień 2006)
zdjęcia
Granica
znów okazała się przeszkodą pełną
pułapek. Udało mi się ominąć większość z nich, wpadłem tylko
w jedną.
Zapłaciłem 10 Quetzali "wjazdowego" do Gwatemali.
Wiedziałem, że nie ma żadnych opłat, ale robiło się ciemno i
nie miałem
ochoty szarpać się o dolara. Zaraz za przejściem obskoczyli
mnie
taksówkarze. Jeden byczek poodpychał rywali i
przekonywał mnie, że
nie ma żadnego
autobusu. Ale on, mój wybawca, uratuje mnie i
zawiezie do najbliższego miasta.
Poszedłem dalej. Znalazł się autobus.
"Ile
kosztuje?" 50 Quetzali, brzmi odpowiedź kierowcy.
Idę
dalej.
40 Quetzali,
krzyczy kierowca. Idę do większego autobusu. 25
Quetzali. Już
lepiej.
Było zupełnie ciemno, kiedy autobus ruszył. Powoli piął się
pod górę,
pokonując ostre zakręty, podskakując na kamieniach i wpadając w dziury.
Rzęził, charczał i przerywał, ale jechał.
Wiedziałem, że ta droga
jest niebezpieczna nocą. Zdążają się rabunki całych
autobusów.
Facet siedzący obok powiedział "wszystko jest w rękach Boga".
Autobus
zatrzymywał się bez powodu w ciemności, a wtedy wszyscy rozglądali się
nerwowo.
Myślałem, że ten grat w końcu się zepsuje, ale szczęśliwie
dojechał do
celu - uroczego miasteczka Flores.
Tikal
Flores położone jest na małej wyspie i służy turystom jako baza
wypadowa do
sławnych
ruin Majów o nazwie Tikal. Pojechałem autobusem o
5 rano z Niemką i
Australijczykiem poznanymi wcześniej. Aby zwiedzić Tikal,
trzeba się nieźle
nachodzić. W
okresie szczytu miasto miało ponad 100km²! Nie
narzekaliśmy
jednak, bo
chodzenie ścieżkami po pięknej dżungli to sama przyjemność.
Atrakcją były
małpy skaczące po drzewach. Ranek był pochmurny i mglisty,
tajemniczy i
cichy. Pamiętam, kiedy nagle zobaczyliśmy piramidę Temple I
wznoszącą się we
mgle ponad czubki drzew. Aż zakrzyknęliśmy z wrażenia.
Piramidy
Tikal są tak strome, że wyglądają jak wieże. Temple I,
Świątynia Wielkiego
Jaguara, jest ogrodzona. Ale na inne można wejść po
drewnianych schodach
skonstruowanych, aby nie niszczyć piramid. W przypadku Temple
V, schody są
tak strome, że to właściwie drabina. A że Temple V ma 58
metrów wysokości,
więc jest to niezła wspinaczka. Za to widok z góry
rekompensuje trud wejścia
na ten wspaniały punkt widokowy. Jak okiem sięgnąć, rozciąga
się dżungla,
z której gdzie niegdzie wystają piramidy. Coś
wspaniałego.
W centrum Tikal znajduje się Wielki Plac wraz z dwoma piramidami:
Temple I i
Temple II. Widok z tej drugiej był niezapomniany.
Obejmuje wspaniałą piramidę
Temple I oraz wiele innych świątyń i zabudowań zwanych
Północny Akropolis.
Tikal był naprawdę zachwycający i cieszę się, że odwiedziłem
to miejsce na
końcu. Każde ruiny, które widziałem wcześniej były
piękne i unikalne, ale Tikal był po
prostu nie do
pobicia.
Finca Tatin
Istnieją 2 sposoby aby dotrzeć do Finca Tatin: 6 godzin piechotą przez
dżunglę,
albo pół godziny motorówką po rzece Dulce.
Wybrałem to drugie. Rzeka była
szeroko rozlana, a następnie przerodziła się w jezioro. Potem
jednak wpłynęła
pomiędzy pagórki porośnięte gęstym, bajecznie zielonym lasem
tropikalnym.
Czasami na brzegach pojawiały się domy, czasem nawet małe
wioski.
Zawsze wisiały tam sznurki, na których suszyła się
odzież. Zajmuje
to sporo czasu, bo powietrze, choć gorące, jest również
bardzo wilgotne.
Dzieci bawią się skacząc do wody z huśtawek. Te
starsze polują na
ryby z goglami na twarzy i oszczepem w ręku. Czasem mijaliśmy
małe
czółna, które
dla wielu tamtejszych mieszkańców są jedynym sposobem na
przemieszczanie się po
rzece. Nawet małe dziewczynki wiosłowały z zaskakującą wprawą.
Po drodze zatrzymywaliśmy się kilka razy, na przykład w miejscu, gdzie
rosły
setki lilii wodnych, albo przy gorących źródłach, gdzie
oczywiście wskoczyliśmy
do wody zażyć kąpieli. W końcu wylądowaliśmy w Finca Tatin.
To nie
jest nawet wioska tylko hostal i kilka domków do wynajęcia w
dżungli nad samą
rzeką. Sam pobyt jest przyjemnością, ale jest wiele
sposobów na wypełnienie
czasu. Poszliśmy pływać w rzece a potem przejść się po lesie.
Atmosfera w hostalu była wspaniała. Wieczorem
wszyscy razem jedliśmy
kolację, w tym pyszną rybę zawiniętą w liście bananowca.
Następnego dnia wypożyczyliśmy 2 kajaki w 4 osoby i popłynęliśmy w
górę
rzeki
Dulce, podziwiając jej brzegi porośnięte tropikalną roślinnością.
Laura z
Hiszpanii, z którą dzieliłem kajak, nieźle wiosłowała.
Chcieliśmy popłynąć
w dół rzeki, żeby zobaczyć rezerwat, który
podobno jest
piękny, ale zaczęło padać. Wkrótce
strugi deszczu lały się z szarego nieba, jakby ktoś wiadra wody wylewał
prosto
na Finca Tatin. Dobrze, że mogliśmy podziwiać ten żywioł pod
osłoną
dachu!
Następnego dnia złapałem motorówkę w dół rzeki.
Kanion okazał się przeciętny,
choć na pewno warty zobaczenia. Kontynuowałem
podróż w stronę Hondurasu i
tego samego dnia przekroczyłem granicę.
zdjęcia