www.mariusztravel.com logo


KOLUMBIA
CARTAGENA, PARK NARODOWY TAYRONA I KARNAWAŁ W BARRANQUILLA (luty 2007)   zdjęcia

Cartagena

To piękne miasto kolonialne położone nad Atlantykiem zawsze było pełne turystów, nawet w czasach, gdy Kolumbia była krajem omijanym z daleka. Centrum miasta otoczone jest murem skonstruowanym dla obrony przed piratami. Wąskie, brukowane uliczki mają niepowtarzalny urok. Najbardziej utkwiły mi w pamięci kolonialne domy z pięknymi balkonami. Po ulicach centrum spacerują kobiety ubrane w kolorowe stroje z wielkimi misami na głowach. W tych miskach znajdują się różne owoce tropikalne, z których na miejscu kroją pyszną sałatkę.

W Cartagena znajduje się największy fort jaki skonstruowali Hiszpanie w czasach kolonialnych, potężny San Filipe. Podobnie jak każde turystyczne miasto, także Cartagena jest magnesem dla oszustów a nawet gorzej. W noc naszego przyjazdu z Hiszpanem Angelem zastrzelono Włoszkę i raniono jej męża, którzy nie chcieli oddać swoich walizek na ulicy. Nam przydarzyło się coś mniej drastycznego. Szliśmy przez park kiedy, pojawił się facet kupujący walutę. Ponieważ banki były zamknięte w niedzielę, Angel postanowił sprzedać $20. Oszust wypłacił gotówkę i 2 razy powiedział "przelicz". Po czym wsiadł w taksówkę i już go nie było... A Angel dopiero wtedy zorientował się, że zamiast banknotów 10,000 dostał 1000. Nie stracił dużo, ale była to cenna nauczka na przyszłość.

Santa Marta i Park Narodowy Tayrona

Po kilku dniach spędzonych w Cartagena pojechałem wraz z Angelem i Mariusem ze Szwajcarii do innego nadmorskiego miasta, Santa Marta. Moim celem były okoliczne góry, najwyższe w Kolumbii. Wznoszą się od morza do wysokości 5750m na przestrzeni 50km! Niestety, żyjący tam Indianie uważają je za święte i nie pozwalają nikomu wędrować samemu. Kto wie, być może kokaina rosnąca na zboczach jest jeszcze bardziej święta niż same góry... W każdym razie nie miałem zamiaru opłacać przewodników i transportu, więc musiałem zrezygnować i pojechałem w zamian do Parku Narodowego Tayrona.

Park ten obejmuje strome góry porośnięte dżunglą oraz piękne wybrzeże w pobliżu Santa Marta. Na plażach porozrzucane głazy stanowią główną atrakcję, a pomiędzy plażami ścieżki prowadzą przez soczysto-zielony las tropikalny urozmaicony palmami. Fale Atlantyku rozbijają się o skały stojące nieruchomo od wieków, broniąc ląd przed żywiołem morza. Jedną z plaż ochrania rafa koralowa, i tam właśnie Angel mógł użyć swój harpun, który przemycił do Parku. Wieczorami piekliśmy upolowane przez niego ryby na ognisku. Palce lizać!

Karnawał w Barranquilla

Już na trzeci dzień wróciliśmy do Santa Marta, aby następnego dnia pojechać na karnawał do Barranquilla. Nie przepadam za karnawałami, ale ten jest największy w Kolumbii i równa się z brazylijskimi. Dotarliśmy na miejsce w południe i cierpliwie czekaliśmy w upalny dzień ponad 3 godziny. Czas się dłużył, pomimo że zajęliśmy się rozmową z dziewczynami, które stały przed nami, i blokowaniem tych próbujących się wepchać z tyłu. W końcu pojawiły się służby porządkowe, a po nich kolorowa zgraja ludzi tańczących w rytm muzyki wydobywającej się z potężnych głośników jadących na ciężarówkach. Na podwyższeniach jechały piękne i skąpo ubrane dziewczyny, aktorzy, znani ludzie. Oczywiście nie byli oni nam znani, ale tłum reagował krzykami i wiwatami, co świadczyło o pojawieniu się kogoś sławnego. Stroje niektórych dziewczyn były naprawdę nieziemskie w kształtach i kolorach. Główny cel karnawału to pokazanie piękna kobiet, i tego akurat nie brakowało. Jako ciekawostka, Shakira pochodzi właśnie z Barranquilla i ludzie są tam bardzo dumni z tego faktu. Jeden ze sztandarów z wizerunkiem piosenkarki głosił "tak właśnie się tańczy!". Pod koniec udaremniłem nastoletniemu kieszonkowcowi kradzież obiektywu Mariusa, i na tym skończyły się emocje karnawału. Następnego dnia pojechałem prosto do Wenezueli poszukać prawdziwych gór. I co ważne, nie żadnych "świętych"!   zdjęcia