MYANMAR
MANDALAY (styczeń 2010)
zdjęcia
To milionowe miasto w sercu Birmy zostało założone w 1861 roku.
Wkrótce potem, bo w 1885 roku przybyli Brytyjczycy i
skolonizowali cały kraj. Jest to więc młode miasto i samo w sobie nie
jest wielką atrakcją turystyczną. Na pewno warto zobaczyć Mahamuni
Paya, gdzie znajduje się najsławniejszy wizerunek Buddy w całym kraju.
Został przywieziony, czy raczej zrabowany ze stanu Arakan (Rakhine) w
zachodniej części kraju w 1784 roku. Zgodnie z kronikami, Budda
Siakjamuni (historyczny Budda i założyciel Buddyzmu) odwiedził miasto
Dhanyawadi w roku 554 p.n.e. Król poprosił, aby zostawił mu
swoją podobiznę. Wtedy odlano z brązu rzeźbę Maha Muni, a Budda tchnął
na nią, żeby stała się Jego podobizną. Stąd ogromna wartość
rzeźby, która jest celem licznych pielgrzymek. Zgodnie z
buddyjskim zwyczajem, na Mahamuni przyklejane są cieniutkie listki
złota, co ma przynosić szczęście. Mogą to robić tylko mężczyźni. W
teorii do Buddy nie mogą się zbliżać tylko kobiety miesiączkujące, ale
ponieważ w praktyce nie da się tego zweryfikować, więc wszystkie są
wykluczone. Podobnie było zresztą w innych miejscach, ale tutaj jest to
szczególnie pilnowane.
Jednego
dnia poszliśmy na internet. Normalna kafejka internetowa, nic nie
zapowiada niespodzianki. Dopiero kiedy chcę wejść na Yahoo! i odebrać
pocztę, na ekranie pokazuje się "Access denied". Podobnie z kilkoma
innymi stronami, które rząd uważa za niebezpieczne dla narodu. W
innej kafejce nie było tego problemu, więc jest to do obejścia, trzeba
tylko wiedzieć jak.
Innym razem przechodziliśmy koło boiska,
gdzie mnisi grali w piłkę nożną. Na początku rozgrzewali się w swoich
charakterystycznych, szafranowych szatach, ale potem stopniowo ubierali
stroje sportowe. Jeden z młodszych mnichów podszedł do nas i
trochę porozmawialiśmy po angielsku. Zaproponował, że pokaże nam
klasztor z drewna tekowego, znajdujący się niedaleko. Oczywiście
zgodziliśmy się. Po zwiedzaniu odprowadził nas na autobus. Na
pożegnanie poprosił, żebyśmy w naszym kraju też komuś oddali taką
przysługę. W Birmie każdy mężczyzna powinien zostać mnichem 2 razy w
życiu - jako dziecko (5 do 15 lat) i później jako dorosły
(powyżej 20 lat). Jest to tymczasowy pobyt w klasztorze, po
którym następuje powrót do normalnego życia. Pomimo, że
nie ma takiej powinności w stosunku do kobiet, wiele z nich także
wstępuje do klasztoru. Mniszki w Myanmarze golą głowy i noszą
różowe szaty. Zarówno mnisi, jak i mniszki żyją z
jałmużny. Nie jest to żebranie w normalnym słowa tego znaczeniu, bo
buddyści chętnie dają mnichom jałmużnę. W ten sposób otrzymują
zasługę, która zaprocentuje w następnym wcieleniu.
Ciekawe jest to, że buddyści wierzą w karę za złe uczynki w
następnym wcieleniu. Oznacza to, że jeśli ktoś teraz cierpi, to
pokutuje za grzechy poprzedniego wcielenia.
Wieczorem
taksówkarze namawiają turystów z zagranicy do obejrzenia
występu The Moustache Brothers. Oczywiście taksówkarze
zapewniają transport tam i z powrotem. Krytykujące obecny reżim występy
są tolerowane przez władze, ale tylko w garażu ich domu i po angielsku
dla widowni zagranicznej. Początkowo mieli zakaz występów, ale
kiedy zebrała się publiczność, zdecydowali zrobić przedstawienie. Bez
kostiumów, tak jak stali. Kiedy przyszła policja wytłumaczyli,
że to nie jest prawdziwy występ. Oni tylko pokazywali, jak taki występ
by wyglądał, gdyby nie mieli zakazu. O dziwo, udało im się! W
przeszłości trzej bracia podpadli już nie raz, co kończyło się
więzieniem i ciężkimi robotami. Jeden z braci został aresztowany w 2007
roku po masowych protestach mnichów, do których
przyłączyli się mieszkańcy największych miast (wydarzenia pokazane w
filmie dokumentalnym "Burma VJ").