MYANMAR
MANDALAY (styczeń 2010) przeczytaj relację
Mandalay, drugie co do
wielkości miasto kraju (1.3 miliona mieszkańców)
Dziewczyna sprzedaje
prażoną kukurydzę
Na rogach ulic stoją
rikszarze nie są tak nachalni jak w sąsiednich krajach
Ten pan chciał nas powozić
po mieście. Większość z nich płaci za rikszę właścicielowi $3 dziennie
To się nazywa ekologiczny
transport! Jest bardzo popularny w Birmie
Te pudła były ciężkie i
spadły z roweru
Niebieskie
taksówki są bardzo popularne w Mandalay, a także tańsze niż
"normalne"
Większość z nich ledwo
jedzie, ale jakoś dowozi pasażerów na miejsce
Lokalny autobus numer 6
(cyfra birmańska)
Nie ma limitu jesli chodzi
o ilość pasażerów czy towaru. Widzieliśmy to wiele razy
Kobiety nie mogą jechać na
dachu, jest to obraźliwe dla mężczyzn pod nimi
Mahamuni - najsławniejszy
Budda w Myanmarze. Tylko mężczyźni mogą przyklejać złote listki (na
szczęście)
6 figur z brązu
przywiezionych z Angkor Wat. Dotykanie figury uzdrawia korespondującą
część ciała
Pracownia przed Pagodą
Mahamuni, gdzie powstaja nowe posągi Buddy
Klasztor Shwe In Bin
Kyaung, zbudowany z drewna tekowego
To jest mało znany
klasztor, turyści tu nie przychodzą
Ten mnich zaoferował, że
nam go pokaże
Mniszki czekają na
jałmużnę
Cała rodzina siedzi i
pracuje przed domem. Często drzwi są szeroko otwarte
Mycie i pranie ma miejsce
na ulicy. Woda nabierana jest z betonowego zbiornika
Kiedy jest gorąco, lepiej
pracować na zewnątrz
Tu zaczyna się długie
podejście na szczyt wzgórza Mandalay. Można tylko na boso!
Zachód oglądany
ze wzgórza. Przy horyzoncie widać rzekę Ayeyarwady,
którą popłynęliśmy do Bagan
Wielu mnichów
przychodzi wieczorem, żeby pogadać po angielsku z turystami. Zadają te
same pytania