www.mariusztravel.com logo


PERU

ŚLADAMI INKÓW - CUSCO, OLLANTAYTAMBO I MACHU PICCHU (sierpień 2007)   zdjęcia

Machu Picchu jest chyba najbardziej rozpoznawalnym miejscem w Ameryce Południowej.  Ostatnio zostało wybrane jako jeden z 7 nowych cudów świata, i musze przyznać że na to zasługuje.  Odwiedzenie Machu Picchu nie jest tanie.  Pociąg do Aguas Calientes kosztuje $80 minimum, następnie autobus do ruin $12 i oczywiście wstęp, kolejne $40.  Dlatego pojechałem trzema autobusami do wioski o nazwie KM82 i stamtąd poszedłem wzdłuż torów do Aguas Calientes.

Złodziej w autobusie

W autobusie początkowo było tłoczno, ale pod koniec zostało tylko kilka osób.  Jakiś facet wciąż nachylał sie nade mną i wyglądał przez okno.  Jego płaszcz przykrył mój plecak, który trzymałem na kolanach.  Zupełnie przypadkowo zauważyłem, że jego ręka znika w plecaku i od razu stało sie jasne, dlaczego tak nade mną wisi!  Zerwałem się i złapałem go za gardło.  Zaczął udawać głupka, a następnie pokazywać, że nic nie wziął.  Autobus właśnie zajechał na dworzec i facet czmychnął.  Nie byłem jednak pewny czy czegoś mi nie zwinął i pobiegłem za nim.  Złapałem go, zbiegli się ludzie.  Kierowca nakłonił mnie, żeby jechać na policję, gdzie opowiedziałem, co sie stało.  Szkoda mi było faceta, bo jednak nic mi nie wziął, ale z drugiej strony następna ofiara może nie mieć tyle szczęścia.

Machu Picchu

Tak więc wyruszyłem z KM82 ze świadomością, że to nie tylko zabronione, ale też trochę niebezpieczne.  Szczególnie na zakrętach i w tunelach kiedy przejeżdżały drezyny, bo nie było ich słychać.  Do przejścia miałem 30 kilometrów po podkładach kolejowych lub kamieniach, czasami mijając pojedyncze, ubogie domki.  Co kilometr stała tabliczka znacząca odległość od Cusco (zacząłem na kilometrze 82), ale w miarę upływu czasu miałem wrażenie, że odległość pomiędzy tabliczkami wyraźnie się zwiększa.  Kiedy zrobiło się ciemno, hordy psów ujadały zaciekle w pobliżu domów, a mi serce skakało do gardła.  Zawsze znalazł się jeden odważniejszy, a reszta podążała za nim.  Dopiero kilka rzuconych kamieni dawało bestiom do zrozumienia, że jestem uzbrojony, i wracały na swoje podwórko.

Po prawie siedmiu godzinach marszu dotarłem do Aguas Calientes, a już o 4.45 następnego dnia wyruszyłem pod górę do Machu Picchu.  Przed 6 rano byłem pod bramą wejściową, podobnie jak 200 innych osób.  Większość ludzi oglądała wschód słońca z tarasów ponad miastem.  Początkowo oświetlone zostały białe szczyty odległych gór, następnie tych bliższych.  Aż w końcu poczułem pierwsze promienie ciepłego słońca nieśmiało wyglądającego zza skalistych szczytów i wkrótce całe miasto nabrało nowych kolorów.

Codziennie 400 osób jest wpuszczanych na górę Huayna Picchu, z daleka sprawiającą wrażenie bardzo trudnej.  Jednak na sam szczyt prowadzi ścieżka, a widok z góry wart jest wysiłku.  Na temat Machu Picchu i jego świątyń, tarasów czy kanałów wodnych napisano wiele książek, ja dodam tylko, że miejsce to zasługuje na swoją reputację.

Powrót do Cusco

Tego samego dnia wróciłem do KM82.  Dotarłem na miejsce dopiero o 21.00 i okazało się, że nie ma tam ani jednego hostelu!  Musiałem szukać noclegu w domach i na szczęście nie było to trudne.  Tyle że domy w takich miejscach są zbudowane z bloczków ulepionych z ziemi i kryte blachą, a w środku mają klepisko.  Właściciel przyniósł jakiś stary materac, przykrył brudnymi, śmierdzącymi kocami i powiedział "dobranoc".  Ponieważ od 16 godzin byłem na nogach, więc nic nie mówiąc runąłem na "łóżko" i po chwili już twardo spałem.  Następnego dnia wróciłem do Cusco i kupiłem bilet autobusowy do La Paz w Boliwii.  zdjęcia