WENEZUELA
SALTO ÁNGEL, NAJWYŻSZY WODOSPAD ŚWIATA. CAYO SOMBRERO, WYSPA
W PN MORROCOY
(kwiecień 2007)
zdjęcia
Po powrocie z Quebrada de Jaspe tego samego dnia wykupiłem wycieczkę do
wodospadu Angel i
wsiadłem w
luksusowy autobus do Ciudad Bolivar (na długich trasach nie jeżdżą
zwykłe
autobusy). Spędziłem noc drzemiąc w siedzeniu, budzony co
jakiś czas do
kontroli dokumentów.
Salto Ángel, najwyższy wodospad świata
Odwiedzenie wodospadu Angel nigdy nie było na mojej liście, ale
uświadomiłem
sobie, że jest kilka miejsc w Ameryce Południowej, które
muszę
zobaczyć bez względu
na koszt. Są to właśnie Angel, wyspy Galapagos oraz Machu
Picchu. Zrujnują
mi budżet, ale jestem za blisko żeby odpuścić. Tak więc wybuliłem $250
żeby zobaczyć najwyższy wodospad świata.
Pracownik agencji przewiózł mnie z dworca na
lotnisko w Ciudad Bolivar i wkrótce
potem leciałem do wioski Canaima w pobliżu wodospadu Angel.
Jeszcze
nigdy nie leciałem
taką malutką, 6 osobową Cessną. Po transatlantyckim
Boeing-u to jakby
z Mercedesa przesiąść się do "malucha".
Wylądowaliśmy i niedługo potem płynąłem już wraz z sześcioma innymi
turystami w
górę rzeki Carrao. Stan wody był niski, ale długa,
drewniana,
10
osobowa piroga, zwana tutaj
curiara, jakoś pokonywała trudne miejsca,
nieraz
obijając się o kamory.
Kiedy skręciliśmy w mniejszą rzekę Churun, zaczęła się
prawdziwa walka.
Nieraz musieliśmy wchodzić do wody i pchać, bo było zbyt
płytko, żeby użyć
silnika. Myślałem, że wodospad jest bliżej Canaimy, ale
okazało się, że to
5 godzin drogi! Widoki były fantastyczne, ale szare,
pochmurne
niebo nie sprzyjało
robieniu zdjęć.
O 16.00 dotarliśmy do wyspy Raton, gdzie znajdował się nasz
obóz.
Stamtąd widać już było najwyższy wodospad świata.
Po godzinie
marszu ścieżką przez dżunglę znaleźliśmy się w punkcie widokowym
naprzeciw
wodospadu. Jego wysokość jest imponująca: 979m!
Jednak nie zrobił
na mnie większego wrażenia, tak jak zresztą przypuszczałem.
Po pierwsze, było
mało wody. Po drugie, po południu słońce znajduje się za
wodospadem, więc
w taki pochmurny dzień wszystko było szare i brzydkie. Z
drugiej strony, niektórzy
w ogóle nic nie widzą, jeśli mają pecha trafić na niskie
chmury.
Najbardziej wkurzony byłem na agencję (Bernal Tours). Dobrze
wiedzą, że
wodospad należy oglądać rano. Często w nocy pada a rano jest
bezchmurnie,
co daje więcej wody i oświetlony porannym słońcem wodospad.
Ale ponieważ
ja byłem sam, dołączyli mnie do grupy która wracała
następnego dnia. Więc
rano o 7.30 musieliśmy pakować się do łódki, żeby zdążyli na
samolot.
Chciałem
wracać później z drugą grupą, ale nie mieli już miejsca w
motorówce. Może
i lepiej, bo była to bardzo hałaśliwa i niesforna grupa bogatych
Ukraińców, racząca
się rumem i wódką przez cały czas trwania wycieczki.
Chyba przyzwyczajam się do spania w hamaku, bo ani razu się w nocy nie
obudziłem.
Pierwsze, co zrobiłem rano to poszedłem w dół do
rzeki zobaczyć wodospad. Popatrzałem
z zachwytem przez kilka sekund i pobiegłem po mój drogocenny
aparat. To był
po prostu wymarzony widok! Ciepłe, poranne słońce oświetlało
kilometrową ścianę
Auyantepui, z którego jedną, długą kaskadą spada wodospad
Angel! Niskie
chmury kłębiły się po bokach, ale nie przesłaniały samego wodospadu.
To był
przepiękny, niezapomniany widok. Przyniosłem sobie śniadanie
nad rzekę i delektowałem
się widokiem najwyższego wodospadu świata. Śniadanie też było
niezłe.
Niestety nie było czasu na punkt widokowy, ale mimo wszystko byłem
zadowolony.
Wiedziałem, że w drodze powrotnej czekają nas piękne
krajobrazy. Jednak to co
zobaczyłem przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Co za
różnica kiedy świeci
słońce! Błękitne niebo, niebieska woda, bujna, zielona
roślinność po obu
stronach rzeki, a za każdym zakrętem potężne, pionowe ściany nowego
tepui !
Nie mogłem się nasycić tym pięknem, było przytłaczające.
To była
bez wątpienia najlepsza podróż motorówką, jaką
kiedykolwiek odbyłem!
Wodospady w pobliżu Canaima
Wróciliśmy
do Canaima i wszyscy oprócz mnie odpłynęli
na lotnisko. Wcześniej jednak Edgar z Isabel zdążyli zaprosić
mnie do
Caracas. Miałem jeszcze jeden dzień i 4 wodospady do
odwiedzenia, z których
zdecydowanym faworytem był Hacha. Ponieważ rzeka Carrao spada
czterema
osobnymi kaskadami 40 metrów w dół do jeziora
Canaima, każda ma
swoją nazwę. Najbliższy
był właśnie Hacha. Wyróżnia się tym, że ścieżka
prowadzi za wodospadem aż
na drugą stronę, skąd można w pełni podziwiać jego krasę.
Kiedy pierwszy raz wszedłem za kurtynę wodospadu, stanąłem jak
zahipnotyzowany.
Tony wody spadające z oszołamiającym hukiem i rozbijające się
o skały poniżej
wprawiły mnie w stan zauroczenia. To takie dziwne uczucie
znajdować się
na wyciągniecie ręki od niszczącego, nieposkromionego żywiołu, a jednak
czuć się
bezpiecznie... Kiedy wróciłem tam wieczorem, chylące się ku
zachodowi
słońce rzucało ciepłe,
czerwonawe promienie wprost na wodospad. Jak można opisać coś
tak
niesamowitego? Powiem tylko, że gdybym miał analogowy aparat
to wyjechałbym
stamtąd z workiem klisz do wywołania.
Caracas, stolica Wenezueli
Piękno podróżowania polega na tym, że nigdy nie wiadomo co
się stanie, kogo
poznamy i gdzie wylądujemy. Poznanie Edgarda z Isabel i
podróż do Caracas
było właśnie taką miłą niespodzianką. 5 milionowa stolica
Wenezueli
uchodzi za miasto niebezpieczne i bez charakteru, ale to była okazja do
poznania życia zwyklej, młodej pary wenezuelskiej. Jak się
okazało, nie
takiej zwyklej. Są bowiem właścicielami restauracji i klubu
nocnego, 2
nowych samochodów, 2 dużych mieszkań. Nie wiem
dlaczego mnie tak polubili,
bo dbali o mnie bardzo: dali mi mieszkanie do dyspozycji, wozili na
przejażdżki,
karmili. Żyć nie umierać!
Cayo Sombrero i Park Narodowy Morrocoy
Wenezuela może się poszczycić najdłuższym wybrzeżem morza Karaibskiego.
Na zachód od Caracas znajduje się Park Narodowy
Morrocoy, chroniący setki
małych wysp i rafy koralowe. Popłynąłem superszybką
motorówką na
najdalszą i największą wyspę: Cayo Sombrero. Oślepiająco
biały piasek,
krystalicznie czysta woda, palmy - czego tu jeszcze chcieć?
Miałbym jedno
życzenie... Aby ktoś pozbierał te tony śmieci zalegające na
plażach,
pozostawione przez tłumy bezmyślnych turystów w weekendy i
w wakacje. Ja na
szczęście pojechałem w czwartek, kiedy było pusto.
Oprócz mnie na noc zostało
tylko 5 innych osób, także w namiotach. Wieczorem
i rano
można naprawdę rozkoszować
się wyspą. Szczególnie jej północną
częścią, bo tam nikt nie chodzi.
Żadnych butelek po piwie, tylko korale. Pięknie.
Następnego dnia wróciłem do Caracas. Poznałem
Gabrielę, która zabierała
mnie na piesze wycieczki, a kiedy przyszedł czas odjazdu, cała
trójka
żegnała
mnie na dworcu jak byśmy się znali od lat!
zdjęcia