MYANMAR
STATKIEM Z MANDALAY DO BAGAN (styczeń 2010) przeczytaj relację
Z Mandalay do Bagan
postanowiliśmy popłynąć statkiem. Wyruszyliśmy o świcie i minęliśmy
Sagaing
Większość
turystów siedziało na plastikowych krzesłach, a my na
bambusowej macie wśród tubylców
Statek był zatłoczony i
było dość zimno, ale tubylcy byli dobrze przygotowani
Dziewczyna ze statku
Ten mnich płynął do
rodzinnej wsi po 3 latach nauki
Statek przybił do brzegu
gdzieś w polu. Myśleliśmy, że to planowana przerwa
Okazało się, że mielismy
czekać cały dzień bo przez rzekę prowadzono linię wysokiego napięcia
Po prośbach i skargach
pozwolono nam przepłynąć, ale straciliśmy mnóstwo czasu
Zatrzymaliśmy się tutaj na
15 minut
Najpierw rozładunek, potem
załadunek
Kolejny przystanek.
Sprzedawcy już szykują się do szturmu
Wszystko odbywa się tak
sprawnie, że nie ma czasu na spacer po wiosce
Tutaj też wysiedli ludzie,
choć nie było widać żadnych zabudowań
Czasami wydawało mi się,
że wehikuł czasu przeniósł nas na początek XXw
Chętnie byśmy tu rozbili
namiot, ale mamy obowiązek spać w licencjonowanych hotelach
Jeśli
podróżujemy nocą, możemy też spać na statku, w pociągu czy
autobusie
Wieczorem, kiedy na statku
było mniej ludzi, zrobiła się bardzo przyjazna atmosfera
Kobieta pracująca za barem
Jak wiadomo, ćmy lecą do
światła. Ale żeby aż tyle!
Wcześniejsze
opóźnienie spowodowało, że musieliśmy spać na statku. Poziom rzeki był za niski na nocną żeglugę
Dopiero następnego dnia
dopłynęliśmy do Bagan