AZJA POŁUDNIOWO-WSCHODNIA 2009-10
TAJLANDIA. KRABI, CZYLI PÓŁWYSEP RAILAY (grudzień 2009)
zdjęcia
Dla kogoś, kto nigdy nie był w Azji, Tajlandia jest dobrym
wprowadzeniem. Jest wystarczająco egzotyczna, żeby przybysz poczuł smak
Orientu, a zarazem wystarczająco podobna do Zachodu, żeby czuł się jak
u siebie. To właśnie tutaj postanowiliśmy razem z Elą rozpocząć naszą
Podróż Poślubną. Bez obaw, nie będę opisywał leżenia na
plaży i popijania drinków! Słowo!
Na lotnisku w Bangkoku (jedno z największych i najnowocześniejszych,
jakie widziałem) przesiedliśmy się na samolot do Krabi. Zostaliśmy
przechwyceni przez Informację Turystyczną, gdzie próbowano
nam wcisnąć drogi hotel. Podobno na samym Półwyspie Railay,
gdzie się wybieraliśmy, nie znajdziemy noclegu. Bzdura.
Wkrótce potem wylądowaliśmy w Krabi i bez problemu
znaleźliśmy transport na Półwysep. Wszystko działa szybko i
sprawnie a turysta (dla tubylców
faràng)
jest traktowany bardzo uprzejmie. Tajowie to ludzie o pogodnym
usposobieniu, uśmiechnięci i pomocni. Ich gościnność w połączeniu z
bogatą kulturą i wspaniałymi plażami sprawia, że Tajlandia została na
stałe umieszczona na turystycznej mapie świata.
Ton Sai
Najpierw jedziemy autobusem. Wszystko nas ciekawi. Ludzie, samochody,
domy, no i te ogromne skały wystające z płaskiej jak stół
przestrzeni pomiędzy nimi. Ruch lewostronny, nowe samochody, dużo
ładnych domów. Widać turystyka przynosi spore dochody. Na
plaży Ao Nang pakujemy się do łodzi nazywanej
longtail
(czyli "długi ogon") i w 15 min dopływamy do Ton Sai. Już po drodze
zachwyciły nas potężne klify i skały odgradzające Railay od reszty
świata. Żeby nie było wątpliwości, "świat" już dawno temu odkrył ten
półwysep i go ucywilizował. W negatywnym słowa
tego znaczeniu. Na szczęście nie zupełnie. Ton Sai pozostaje najmniej
komercyjną plażą i udało się nam znaleźć mały, prosty i tani (100B)
domek bambusowy. Co prawda domki były na końcu wioski, daleko od plaży,
ale atmosfera była świetna a właściciele przemili. Cała rodzina
mieszkała w warunkach, które w Polsce uważane by były za
skrajną biedę. Mieli 20 domków i wszystkie były zajęte przez
"prawdziwych" plecakowiczów i wysportowanych wspinaczy. Bo
trzeba wiedzieć, że okoliczne skały są prawdziwą Mekką dla
miłośników sportów ekstremalnych z całego świata.
Kto by nie chciał się powspinać w takim klimacie i w takiej scenerii!
Laguna
Na mapie półwyspu widać jezioro podpisane "Lagoon" i ścieżkę
prowadzącą prosto z plaży. Na pozór prosta sprawa. Ale jak
się okazało, to nie jest takie zwykłe jezioro. Laguna jest otoczona ze
wszystkich stron przez stumetrowe, pionowe skały, gdzieniegdzie
oblepione puklami bujnej roślinności. Prowadzi tam ścieżka, to prawda,
ale trzeba schodzić po obślizgłych skałach i nie troszczyć się o
ubłocone ubranie. Ogromna większość ludzi dochodzi do pierwszego
pionowego zejścia i rezygnuje. Na szczęście! Dzięki temu Laguna jest
miejscem cichym i spokojnym. Wybraliśmy się tam z poznaną wcześniej
parą i kiedy zeszliśmy do jeziora, byliśmy zupełnie sami. Pamiętacie
film "Niebiańska plaża"? Nakręcany na pobliskiej wyspie Phi Phi
spowodował, że jest to jedno z najbardziej obleganych miejsc Tajlandii.
Ani na Krabi, ani na Phi Phi nic nie da się już odkryć. Ala kiedy w
pocie czoła schodziliśmy do Laguny i kiedy umorusani stanęliśmy nad
wodą to czułem wielką satysfakcję. To było takie nasze "małe odkrycie".
Perełka dla wytrwałych.